Po bardzo pracowitym okresie nadszedł czas, aby usiąść i napisać trochę o tym, co się działo u nas w Polsce. Po wyjeździe grupy z kościoła Filadelfia w Lyngdal, nasz zespół miał jeden dzień wolnego przed przybyciem następnej, trochę większej grupy ze szkoły biblijnej Veien (Droga) w Bergen. Zgodnie z planem mieli spędzić w Polsce ponad 2 tygodnie i odwiedzić trzy miasta: Lublin, Warszawę oraz Kraśnik. Dlatego zespół miał dużo praktycznych spraw do załatwienia, takich jak: transport, zakwaterowanie, ale także zadbanie o różne inne miejsca.
LUBLIN
W Lublinie grupa brała udział w ewangelizacjach na mieście, byli także odpowiedzialni za jedno z anglojęzycznych spotkań, które mamy co tydzień w niedziele. Byli na spotkaniu Petry (organizowane przez studentów chrześcijan) oraz prowadzili dwa spotkania w kościele Charisma.
Ewangelizacja odbywała się prawie codziennie według programu, dzięki temu nazbierało się wiele świadectw o uzdrowieniu. Najważniejsze jednak, ze grupa modliła się z kilkoma osobami o przyjęcie zbawienia.
Misjonarze złapali dobry kontakt z grupą młodzieżową z kościoła, która była bardzo pomocna, jeśli chodzi o tłumaczenie na ewangelizacji. Fakt, że młodzi ludzie wyszli razem na ulice głosić Słowo Boże, poskutkował tym, że wiele z nich poczuło osobiście, że Bóg ich używał, co rozpaliło ich do starania się o więcej.
Choć był to wspaniały czas, nie był to czas wolny od problemów - jeden z członków grupy, złamał mały palec u stopy. Nawet wtedy Bóg był z nami. Gdy zrobiliśmy pierwsze prześwietlenie palca, okazało się, że konieczna jest operacja, jednak zaczęliśmy od razu się modlić. Kiedy pojechaliśmy do szpitala, lekarz oznajmił, że nie ma potrzeby operacji. Chłopak musiał chodzić o kulach, ale było to lepsze rozwiązanie niż zabieg.
KRAŚNIK
Po kilku dniach spędzonych w Lublinie, cała grupa pojechała do Kraśnika. Tam prowadziłem jedno-dniową konferencje o ewangelizacji. Dobrze było widzieć reprezentantów siedmiu różnych kościołów, którzy chcieli doświadczyć czegoś więcej z Bogiem. Po skończonym seminarium podzieliliśmy ich na grupy, do których dołączyli misjonarze. Tak przygotowani, poszliśmy wszyscy na miasto, głosić Ewangelię i modlić się o chorych w Kraśniku. Kiedy spotkaliśmy się na obiedzie, po kilku godzinach, słyszeliśmy wiele świadectw uzdrowienia i przyjęcia zbawienia.
WARSZAWA
W planach, zaraz po Kraśniku, mieliśmy wysłać misjonarzy do Warszawy, zdecydowaliśmy jednak wspólnie, że potrzebne nam jest kilka dni odpoczynku, zanim wyruszą w dalszą drogę. Program w Warszawie zawierał głównie ewangelizacje na ulicach, a całodniowe ewangelizowanie nie jest łatwe.
W Warszawie odwiedziliśmy Michała Siczka i kościół, który tam rozpoczął. Swoją drogą w czasie, gdy kościół zaczął powstawać i miał swoje oficjalne otwarcie, inna grupa z Veien była tam na misji. Dlatego dla tegorocznych misjonarzy było to miłe przeżycie, szczególnie, że kilkoro z nich było na tej wcześniejszej misji.
Michał Siczek i jego zespół mają wiele kreatywnych pomysłów na to, jak ewangelizować. Jednym z nich, który wykorzystali podczas pobytu grupy z Bergen, było wywieszenie wielkiej tablicy, na której ludzie pisali, czego ich zdaniem brakuje w kościele lub jaki kościół powinien być. Grupa mogła rozmawiać z ludźmi, którzy podchodzili, w oparciu o to, co napisali. Wniosek, który był jasny po tych rozmowach, to to, że ludzie nie mają problemu z Jezusem, ale z systemem kościoła, którego nie lubią. Możliwe, że ludzkie serca nie są zamknięte na Jezusa, ale to ich błędne przekonania o kościele trzyma ich na dystans.
Michał i jego zespół, w kwestii ewangelizacji, nie jest leniwy. Fantastycznie jest widzieć, jak owoce ich pracy rosną. Nawet, jeśli wydaje nam się, że w Warszawie jest mnóstwo kościołów, to gdy patrzymy na liczbę mieszkańców, uświadamiamy sobie, że jest to niewielka liczba.
W Lublinie grupa brała udział w ewangelizacjach na mieście, byli także odpowiedzialni za jedno z anglojęzycznych spotkań, które mamy co tydzień w niedziele. Byli na spotkaniu Petry (organizowane przez studentów chrześcijan) oraz prowadzili dwa spotkania w kościele Charisma.
Ewangelizacja odbywała się prawie codziennie według programu, dzięki temu nazbierało się wiele świadectw o uzdrowieniu. Najważniejsze jednak, ze grupa modliła się z kilkoma osobami o przyjęcie zbawienia.
Misjonarze złapali dobry kontakt z grupą młodzieżową z kościoła, która była bardzo pomocna, jeśli chodzi o tłumaczenie na ewangelizacji. Fakt, że młodzi ludzie wyszli razem na ulice głosić Słowo Boże, poskutkował tym, że wiele z nich poczuło osobiście, że Bóg ich używał, co rozpaliło ich do starania się o więcej.
Choć był to wspaniały czas, nie był to czas wolny od problemów - jeden z członków grupy, złamał mały palec u stopy. Nawet wtedy Bóg był z nami. Gdy zrobiliśmy pierwsze prześwietlenie palca, okazało się, że konieczna jest operacja, jednak zaczęliśmy od razu się modlić. Kiedy pojechaliśmy do szpitala, lekarz oznajmił, że nie ma potrzeby operacji. Chłopak musiał chodzić o kulach, ale było to lepsze rozwiązanie niż zabieg.
KRAŚNIK
Po kilku dniach spędzonych w Lublinie, cała grupa pojechała do Kraśnika. Tam prowadziłem jedno-dniową konferencje o ewangelizacji. Dobrze było widzieć reprezentantów siedmiu różnych kościołów, którzy chcieli doświadczyć czegoś więcej z Bogiem. Po skończonym seminarium podzieliliśmy ich na grupy, do których dołączyli misjonarze. Tak przygotowani, poszliśmy wszyscy na miasto, głosić Ewangelię i modlić się o chorych w Kraśniku. Kiedy spotkaliśmy się na obiedzie, po kilku godzinach, słyszeliśmy wiele świadectw uzdrowienia i przyjęcia zbawienia.
WARSZAWA
W planach, zaraz po Kraśniku, mieliśmy wysłać misjonarzy do Warszawy, zdecydowaliśmy jednak wspólnie, że potrzebne nam jest kilka dni odpoczynku, zanim wyruszą w dalszą drogę. Program w Warszawie zawierał głównie ewangelizacje na ulicach, a całodniowe ewangelizowanie nie jest łatwe.
W Warszawie odwiedziliśmy Michała Siczka i kościół, który tam rozpoczął. Swoją drogą w czasie, gdy kościół zaczął powstawać i miał swoje oficjalne otwarcie, inna grupa z Veien była tam na misji. Dlatego dla tegorocznych misjonarzy było to miłe przeżycie, szczególnie, że kilkoro z nich było na tej wcześniejszej misji.
Michał Siczek i jego zespół mają wiele kreatywnych pomysłów na to, jak ewangelizować. Jednym z nich, który wykorzystali podczas pobytu grupy z Bergen, było wywieszenie wielkiej tablicy, na której ludzie pisali, czego ich zdaniem brakuje w kościele lub jaki kościół powinien być. Grupa mogła rozmawiać z ludźmi, którzy podchodzili, w oparciu o to, co napisali. Wniosek, który był jasny po tych rozmowach, to to, że ludzie nie mają problemu z Jezusem, ale z systemem kościoła, którego nie lubią. Możliwe, że ludzkie serca nie są zamknięte na Jezusa, ale to ich błędne przekonania o kościele trzyma ich na dystans.
Michał i jego zespół, w kwestii ewangelizacji, nie jest leniwy. Fantastycznie jest widzieć, jak owoce ich pracy rosną. Nawet, jeśli wydaje nam się, że w Warszawie jest mnóstwo kościołów, to gdy patrzymy na liczbę mieszkańców, uświadamiamy sobie, że jest to niewielka liczba.